Dobra, trzecia część. Te analizy mnie niszczą psychicznie, a przecież dopiero zaczęłam. Skończę tego blogaska i robię odwyk, napiszę sobie w końcu te recenzje... Tymczasem zapraszam na dalsze przygody Mionki-Riddlówny.
Tytuł: Hermiona Riddle i Draco Malfoy: Śmierć i Miłość żyją do końca...
Adres: KLIK
ROZDZIAŁ 1:
-A...Edward?-zapytała niepewnie Miona?
Autorka się pyta, czy jej postać się pyta. Biedaczka zdążyła zabłądzić w chaszczach swojej skomplikowanej fabuły.
-Mhh?
-Długo już tu mieszkasz?
,,Odkąd doktor Riddle przemienił mnie w wampira i zaadoptował kilkaset lat temu".
-Mh...jakieś dwa dni...-odpowiedział wyciągając się na krześle-A ty skarbie?-objął ją zalotnie.
Słodk... Co, chwila, ona jest jego siostrą.
-Mieszka tu dwa dni, a zdążył poznać cały dom i doprowadzić ojca do kilkunastu zawałów i bólu głowy! Tylko jeszcze się z nikim nie dogadał, jesteś pierwsza do której się odezwał oprócz nas-skarżyła się Katarina córce.
Nikt nie przeżyje kilkunastu zawałów w ciągu jednego dnia. Tu ujawnia się wszechmoc Lorda Voldemorta (lub autorka pluje na biologię jak Meyer).
Do sali weszli naprawdę dziwni ludzie...
... Władimir Putin, Sue Sylvester, Shelby, Andrzej Duda i zdezorientowana autorka?
Pojawiła się psychopatyczna Bellatriks Lestrange. Uff chociaż ona wydaje się śmierciożercą w jej czarnych szatach.
No rzeczywiście, kamień z serca! Ja też czułabym się bezpieczniej z szajbniętą psychopatką w jednym pomieszczeniu.
Za nią wszedł Snape...w różowej szacie w zielone groszki... COO!?
Zeusie, co ja czytam? Za takie krzywdy wyrządzone na czyjejś własności intelektualnej powinny być prace społeczne.
Młoda Riddlówna już konała,
Pewnie skłonności do zawałów po tatusiu.
gdy przekonała się co jest źródłem takich wzorków na stroju profesora. Za nim weszła dwójka największych debili wszech czasów. Draco Malfoy i Blaise Zabini. Najwyraźniej Severus im się odpłacił bo mieli koszulki z namisem "Jestem nieelokwentnym, nieinteligentnym czarodziejem, który myśli różdżką, a nie mózgiem. A na dodatek uważam, że profesor Severus Snape jest najlepszym nauczycielem w historii Hogwartu".
Och, Severus! Jak zawsze zabłyśnie jakimś ciętym żarcikiem!
Gdy Draco i Blaise podnieśli wzrok i ujrzeli Mionę byli w takim szoku, że przestali się śmiać. Próbowali wybiec z sali, ale "wysoka blondynka" złapała ich w porę.
,,You shall not pass!"
Wszyscy zasiedli do stołu. Miona kojarzyła wszystkich poza blondynką. Ech, pewnie ją pozna.
-Edziu, Mionuś-i w tym momencie czerwoonoki spadł do tyłu na krześle (bujał się), a Hermiona wypluła pity napój na ziemię-Ech, o co wam chodzi? Moglibyście mi podać sos?-zapytała Bellatriks bez oporów przesłodzonym głosikiem. Hermiona grzecznie podała rzeczony sos, a Edward machał bezsilnie nogami śmiejąc się. Riddlówna pomogła wstać Edowi, który także był pierwszy raz na oficjalnej kolacji.
Uroczo. Czarodziejski odpowiednik Hitlera z żonką, wariatka, fretka, kumpel fretki, wampir, blondyna i Mary Sue przy jednym stole. Doborowe towarzystwo.
-Więc, dziękuję za posiłek-mówił każdy po kolei i odchodził od stołu, aż w sali zostali tylko młodzi Riddlowie.
To niesamowite, jak ogromne pokłady kultury osobistej mają kryminaliści i wrzody czarodziejskiego świata w tym opku.
-Widzę, że nie tylko ja jestem ciekaw cudzej przeszłości-rzekł Ed wpatrując się bez celu w sufit.
Zapewne poszukiwał tego zgubionego przecinka.
- Kim byłaś? Czyją córką byłaś? Do jakiej szkoły chodziłaś? Ile masz lat? I jak w ogóle masz na imię? Takie pytanie grzęzły mi w głowie przez całą kolację-spojrzał w jej stronę i ukazał jej rząd białych zębów.
-Byłam Hermioną Granger,
Nie no, bez jaj. Ponawiam pytanie: Urząd Stanu Cywilnego wie o tej ekspresowej zmianie nazwiska? Bo mi tu cuchnie jakimś przekrętem.
córką dwójki mugoli, dentystów. Uczęszczałam do Hogwartu. Mam dziś 17 lat. Nazywam się Hermiona Riddle-odpowiedziała.
-Acha.
-Odpowiesz na te same pytania?
-Może...-ponownie patrzył w sufit, nie mogąc dojrzeć tych cholernych znaków interpunkcyjnych- Byłem Ósmym Bezwartościowym Kochankiem-patrzyła na niego jak na niepełnosprawnego umysłowo
No to się odnaleźli.
- No co?-zaśmiał się-Lubie bawić się znaczeniem imion! Agapit Oktawian Nequam. Tia...wiem że dziwnie... Byłem niczyim synem.
Biedny ten Niczyi, musiał wychowywać takiego poparańca.
Chodziłem do Riso...taka męska, anglojęzyczna szkoła dla czarodziei w Japonii...Mam dziś 17 lat. Na imię mam Edward Cullen Riddle. Zaprowadzić cię do twojego pokoju? Znam ten dom jak własną kieszeń!
Jak autorka dowali jeszcze kazirodztwo, to ja naprawdę rzucę to w cholerę.
Odpowiedź Miony była twierdząca. Szli przez monotonne korytarze, gdy przy jednych drzwiach stali Draco, Blaise i blondynka z kolacji. Edward zatrzymał się. Hermiona zdziwiona patrzy na niego.
-Oni stoją przy twoim pokoju. Trafisz, prawda?-zapytał spłoszony.
-Ale, ty też choć! Dwójkę z nich znam i nie przepadam za nimi, musisz mi pomóc!
Nasza bohaterka ma już takie lagi mózgu, że nie przejdzie samodzielnie przez drzwi.
Pociągnęła go za rękaw. Wtedy trójka pod drzwiami ich zauważyła. Blondynka ciut się zarumieniła
Blondynka... Chwila, ja już wiem!
Gdzie jest Emmett?!
Hermiona podeszła do Malfoya bardzo blisko. Patrzyła mu groźnie w oczy, choć musiała bardzo zadrzeć głowę. Po chwili ciszy, brata, Blaisa i blondynkę wepchnęła do pokoju bez słowa. Sama też weszła do pomieszczenia zostawiając Draco samego pod drzwiami.
-Miona-nee! Anata wa sutekida!-krzyknął Riddle rzucając się na szyję Miony- Malfoy-san kono baaaaaakaaa! Watashi wa hazukashigariyadakara, watashi o bujoku!
Kuźwa, to jest chore. Mi powinni płacić odszkodowania za czytanie takich tekstów ;-;
Hermiona rozejrzała się. Jej pokój jest cudowny! Ściany są w kolorze wiśniowym, sufit mleczny, a podłoga zrobiona z czarnych paneli. Gdzie nie gdzie występują losowo czarne, drewniane kolumny. Trzyosobowe łóżko, znajdujące się przy wielkim widokowym balkonie,
Dobra, ja się naprawdę zaczynam powoli bać. Najpierw kazirodztwo, teraz jakieś trójkąty... Gdzie ja to znalazłam ._.
jest wyścielone aksamitną czarną pościelą. Na podłodze mieści się wielki, puszysty, wiśniowy dywan. Przy ścianach widać naprawdę różne rzeczy,
?
w tym książki czarno książęce w wielkiej biblioteczce. Riddlówna nie patrząc na gości udała się do jednych z czterech drzwi w tym pokoju (jedne są wejściowe, a zawartość reszty musi koniecznie poznać teraz). Goście udali się za nią.
Czyli jednak.
(...)[Zabini]-Co ty, stary odpierdalasz? Chcesz zdechnąć jebany prawiczku!?-wkurwiłem się nie na żarty, przecież chcę aby mój kumpel żył.
Niech autorka w końcu się zdecyduje czy jebany, czy prawiczek. Nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko.
-Tylko nie prawiczku!-krzyknął Malfoy wtulając się w dużą czarną poduchę i spoglądając zalotnie na kolegę.
Przecież to opowiadanie od początku zmierza do jednego.
Malfoy siedział na dużym parapecie, na jakimś korytarzu. Ściany z cegieł i czerwony dywan oznaczają, że trafili gdzieś kompletnie indziej, nie byłoby dziwotą, gdyby okazało się, że to dom jednego z nich. Chłopak wyglądał jak nadąsana nastolatka. Mina i przytulanie poduszki pasowały do niego.
,,Halo, panie ministrze? To fanfiction propaguje ideologię gender!"
-Choć, stary!-rzekł Zabini.
,,Nie tym tonem, gówniarzu!"
-Dobra, ale którędy do pokoju Grang...Riddle?
-O kurwa...
Dwójka małych dzieci zagubiona w supermarkecie wygląda spokojniej niż oni w tej chwili.
I tak oto dobrnęliśmy do końca wpisu!
I tak oto dobrnęliśmy do końca wpisu!
Matko xdd Moje oczy krwawią.
OdpowiedzUsuńNaprawdę Cię podziwiam za czytanie całości tego. Ja bym chyba nie dała rady.
Najbardziej do gustu przypadli mi bardzo realistycznie oddani bohaterowie! Słitaśni!
lofffki
(i powodzenia, trzymam kciuki, żeby Twój mózg to wytrzymał! :D)
Hahaha, dzięki, dam radę! XD
UsuńTak, bohaterowie są bardzo realistyczni, zwłaszcza wampirzy brat Mionki xd
Lofki, kisski, folevelki, to przyszło mi na myśl, gdy przeczytałam fragmenty tego opowiadania. O matko i córko! Jest tyle pięknych opowiadań, nawet nawiązujących do Harry'ego Pottera, a tu taki gniot się trafił.
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest masa świetnych opowiadań potterowskich, ale byłoby nudno bez gniotów xD
UsuńKocham tę analizę!XD Naprawdę życzę powodzenia, nie mogę się doczekać dalszych czesci. A kiedy recenzja House of Cards?
OdpowiedzUsuńTak, zamierzam. Nie wiem jeszcze jak mi to wyjdzie i kiedy ją zrobię, być może na pierwszy ogień pójdzie Wielki marsz, ale na pewno będzie :)
UsuńAlbo to ja jestem jakaś głupia, bo nic nie rozumiem z tego opowiadania, albo to z autorką jest coś nie halo. To jest tak chaotycznie pisane, że trudno wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. O błędach wszelakiego rodzaju, od których aż bolą oczy, nie wspomnę. Litości dla mojego mUzgu.
OdpowiedzUsuńŚwietna analiza, nieźle się uśmiałam, pozdrawiam ;3
http://kraina-mojej-egzystencji.blogspot.com/
Spoko, ja też kompletnie nic nie rozumiem xD Z autorką też nie jest do końca w porządku.
UsuńDzięki :D
O Bożenko droga, chcę to wymazać z pamięci. Teraz!
OdpowiedzUsuńJa też, ale przede mną jeszcze parę rozdziałów ;_;
UsuńFajny blog :) (i Gleeeeeeee)
OdpowiedzUsuńDzięki ;D
UsuńGlee musi być, uwielbiam ten serial xD
Czy tylko ja zupełnie nie rozumiem co się dzieje w tym opowiadaniu?
OdpowiedzUsuńJa też nie XD
UsuńNajpierw Hermiona idzie ze swoimi nowymi rodzicami do Malfoy Manor, tam poznaje śmierciojadków, a jej brat to koleś rodem z anime, który do niej zarywa.
Z autorką jest coś nie halo xd
Rób to dalej, bo robisz to świetnie c:
OdpowiedzUsuńCzytanie potterowych blogasków mnie wykończy , ale kocham obserwować tekst i zastanawiać się kim jest aŁtorka i co ćpała gdy to pisała :')
Hahaha, dzięki :D
Usuń